Własny kąt

Nowoczesne liberalne społeczeństwa często budzą zazdrość sąsiadów z mniej rozwiniętych gospodarczo krajów, albowiem różnica poziomów finansowych a przez to styli życia pomiędzy ludźmi mieszkającymi kilkadziesiąt kilometrów od siebie po dwóch stronach granicy wydaje się być kolosalna. Widać to zarówno w comiesięcznych przychodach, nawykach urlopowych, stanie posiadania samochodów jak i nieruchomościach. Przeciętne nieruchomości dostępne w Polsce ostatnio i tak ulegają powiększeniu i wyższej standaryzacji, oferta deweloperów jest regularnie coraz ciekawsza i bardziej luksusowa a banki chętnie pożyczają coraz większe pieniądze. Ale nadal, poziom dzisiejszej przeciętnej nieruchomości oferowanej w dużym polskim mieście zbliża się do tego, co w przykładowej Danii normą było już dekady temu. Oczywiście winne tej sytuacji są przede wszystkim unormowania gospodarcze i obecność Polski przez wiele dekad poza konkurencyjnymi liberalnymi gospodarkami, w obrębie systemu komunistycznej gospodarki ZSRR. Teraz nadganiane są pewne zaległości, które jednak trudno jest zniwelować w ciągu lat, właśnie z powodów finansowych. Wciąż w Polsce ludzie potrzebują pomocy z banków komercyjnych, by w ogóle móc marzyć o własnym mieszkaniu. Dlatego wciąż popyt nie jest taki, by gwarantowany był regularny wzrost tego sektora.